Ta strona została uwierzytelniona.
I.
Idziem — ja i towarzysz: chłopięce pielgrzymy…
Wieczór już jedną nogę ma stawić na ziemi.
Za nami niskie słońce miota ostatniemi
Strzałami — Przed zachodem snać już nie zdążymy.
Idziem drogą piasczystą śród pól. Przeszły żniwa.
Naszliśmy chłopa w polu: samotnie się trudzi —
Snopy ciężkie… Przystanął: obaczył nas — ludzi;
Panicze…! Przemógł, podszedł: ludzi w pomoc wzywa.
I poszliśmy za chłopem z radością i żwawo
Podawaliśmy snopy — piorunem szła praca;
Już wóz pełny — chłop w drogę Bogiem nas wzbogaca…
Było ciemno, gdy w sielskie weszliśmy opłotki.
Skrzepiła nas wieczerza prostą, zdrową strawą
I sen w dziada stodole na sianie był słodki…
KAZIMIERZOWI DERENIOWI
na pamiątkę lata 1894-go.
na pamiątkę lata 1894-go.