Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ruffer - Posłanie do dusz.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

VI.

Morze szalało w nocy nieokiełzaną burzą!
I druzgocące wieści przyniosło jasne rano:
Z głębiny wód milczących żeglarze już nie wstaną — !
I trudem już się żadnym ramiona ich nie znużą — — !

I, Morze! na twym brzegu okropny wyrósł cmentarz:
Ramiona żon — wyjące, skomlące małych dzieci…
Wyrosły groźnie w niebo: że błękit jasny świeci!! —
O Morze! obłąkaniem człowiecze dusze pętasz!…

O Morze! tak nieludzko w mej duszy głębiach płaczą
Te klnących rąk potwory, tak strasznem wyciem sterczą,
Że trud mi nie wybuchnąć obelgą słów bluźnierczą! —

Lecz otom się namaścił kapłaństwem: ciszą dumną
I błogosławię tobie — nad biedną tą rozpaczą —
Żeś mrącym dumnie, jasno, jest wielką, świętą trumną — —