Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Złote jabłko 04.djvu/060

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

doczekać pory, hurtem wszystko puszczę! Sprowadzam agronomów i techników z zagranicy, burzę, wale i radykalnie nowy tworzę majątek. W tem będzie mój tryumf! Chcę chorągiew postępu przemysłowego zatknąć w tych pustyniach.
Uczciwe uniesienie tak pięknem czyniło krąglutkie oblicze pana Bala, że Jan nie miał siły słowa wyrzec, ani się sprzeciwić.
— Mnie się zdaje, dodał tylko po chwili, że najprzód co do tych wszystkich zaprowadzeń nowych, reform i nakładów potrzebaby się poradzić specjalnego człowieka. Jakkolwiek nie przeczę panu dobrodziejowi znajomości rzeczy, wolałbym żeby w tak ważnej sprawie ktoś całkiem pewien swego dał plan i stanowczo wyrzekł.
— W tem masz słuszność, odparł pan Erazm, rad że mu Strumisz nic nie odradza, sprowadzimy tu kogoś wprzódy, właśnie to chciałem cię prosić, byś mi kogo od pana Oczapowskiego nastręczył. Ale patrz no jak ten owies ślicznie schodzi, dodał schylając się z uśmiechem kupiec.
— To groch, Jaśnie panie, poprawił nadchodzący Krużka z szyderskim trochę wyrazem twarzy.
— Chciałem mówić groch, zagadał Bal, pyszny groch!