Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Złote jabłko 04.djvu/010

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a że w nim serce grało, poznawszy bliżej Bala, zaraz go pokochał. Z tym łatwo było przyjść do ładu, choć pomocnik, nabechtany od pani Supełkowej, ciągle go podszczuwał.
Sprawnik, niegdyś major i adjutant księcia W... który się dosłużył rangi, więcej pilnując pokojów i towarzystwa niż zajęć militarnych, był człowiekiem wielkich pretensyj, elegant, wytworniś, a wewnątrz najdziwniej obojętny na wszystko co nie napychało kieszeni. Przyjechał koczykiem, ale z żydem faktorem na koźle, ze szkatułkami zawierającemi wytworne toalety, z kamerdynerem, bursztynami i cybuchami, sekretarzem pijakiem i pisarzem, szumno i hałaśno... Słysząc o kupcu i wystawując go sobie czemś łatwem do zastraszenia, w początku wystąpił z bardzo pańskiemi minami, ale zaledwie wszedł do salonu, stał się na widok zamożności i zbytku innym zupełnie człowiekiem. Wystąpiła zaraz francuzczyzna, dworactwo, serdeczności, zwierzenia, a że pan Bal łatwo się ująć dawał, zręczny major zrobił z nim co sobie zamierzał. Zwierzył mu się zaraz na ucho, że miał sekretne doniesienie o ncisku włościan, wystawił jakie to niebezpieczeństwo ciągnie za sobą, i przestraszonego zapewnił, że to się da jakoś złagodzić.
Że w Zakalu i stół i wina smakowały, pan major przedłużył tu swój pobyt, usiłując na stopie przyjacielskiej stanąć z gospodarzem, u którego nareszcie półtora sta rubli zmuszony był pożyczyć. Wszystkie trudności poszły potem nadzwyczaj szybko z wiatrem i ukończyły się najpomyślniej. Ale tydzień takiej załogi i salonowania!..
W domu i na folwarku gdzie się rozlokowała kan-