Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Złote jabłko 02.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

familijnej i dóbr których wartość co chwila podnosić się musi. Uczyniłem to nie bez żalu trwającego do dziś dnia, a kończąc interes aż do zbytku pospiesznie, ze stratą moją, z zaufaniem największem, nie postało mi w myśli, żebym ztąd miał w przyszłości gotować sobie kłopoty. Nie zaprzeczysz mi Wpan dobrodziej, żem mu najszczerzej opowiedział stan dóbr i ich ciężary, ale warowałem sobie, bym raz kończąc, nic już więcej z żadnego tytułu nie tracił. Dziwi mnie nawet, że Wpan dobrodziej mogłeś się z tem odezwać do mnie, przekonawszy się jak święcie dopełniam co za obowiązek poczytuję. Czego więc nie uczyniłem, do tego obowiązanym się nie widzę. Na przyszłość prosiłbym Wpana dobrodzieja, ażebyś był łaskaw z tytułu nabycia Zakala nigdy do mnie żadnych nie rościć pretensji, gdyż te do mnie stosować się nie mogą. Przykro mi bardzo że zmuszony jestem bez skutku zostawić żądanie pańskie, ale mam nadzieję, że głębiej w rzecz wniknąwszy, uznasz pan sam jego niestosowność.
Proszę przyjąć wyznanie szacunku z jakim mam honor zostawać
Wielmożnego Wpana dobrodzieja
najniższym sługą

Jan Bracibor hr. Sulimowski.
Sulimowice, d...
roku 18...

List był, jak widzimy, napisany z taką powagą i pewnością siebie, że w początku obałamucił pana Bala, który z przykrem dosyć uczuciem wyrzucać już sobie począł, że nie musiał mieć słuszności.