Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Szalona.pdf/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mieszać, na ostatek krzyknęła — Anuszka! ratuj! — i upadła zemdlona.
Na wołanie to wbiegła stara sługa, klaszcząc w dłonie i zawodząc, Jewłaszewski się z miejsca nie ruszał.
Za starą natychmiast zjawiła się młoda sługa z krzykiem... Zaczęto cucić omdlałą, która już przychodząc kilkakroć do siebie, co zobaczyła Jewłaszewskiego, to oczy zakrywając rękami mdlała na nowo.
Trwało tak może z pół godziny, a Mistrz nie ustępował, kobiety służące nadaremnie się go pozbyć usiłowały, mruczał, że z panią Eudoksją Filipówną mówić musi. Uspokoiła się ona wreszcie, chociaż wciąż jeszcze płakała i łkanie konwulsyjne wyrywało się z jej piersi.
Anuszka z towarzyszką wyszły, bo im dała znak, aby ją zostawiły amą, zdaje się jednak, że dla bezpieczeństwa pozostały pode drzwiami, bo później się ta cała scena rozgłosiła tak, że coś o niej nawet wiedział nazajutrz Wasyliew, ale nie mówił żywej duszy, na Jewłaszewskiego tylko patrzał z ukosa bardzo i gębę krzywiąc.
Po wyjściu kobiet długo jeszcze mówić nie mógł począć Jewłaszewski, bo Eudoksją co spojrzała nań, to zasłoniła twarz rękami i zachodziła się z płaczu.
On czekał.
— No cóż, Eudoszka! — odezwał się nareszcie, nie chcesz ty mnie znać?...
Nie było odpowiedzi, płacz tylko.
— Ja was nie znam! nie znam! tak jak wy mnie nie znali! — odezwała się na ostatek kobieta zza łez. Ja was znać i wiedzieć o was nie chcę...
— To ja winien! — przerwał Jewłaszewski.
— A któż a kto? — odpowiedziała ledwie dosłyszalnym głosem kobieta.
Przez czas jakiś płakała znowu, Jewłaszewski nie ustępował.
— Darmo ty się będziesz mnie zapierała — począł zwolna, widząc, że łez i łkania nie przeczeka — darmo Eudoszka, prawda musi zawsze wyjść na wierzch. Byłaś ty moją żoną, kto z nas winien, nie chcę ja sądzić, ty czy ja, czy oboje, a ot, co wyszło z tego. Lat minęło dosyć, Eudoszka, ja taki jaki byłem goły, a tyś wyszła na panią. Ja się nie żeniłem, bo o tobie pamiętałem, a tyś z drugim, jakim prawem? Ty byłaś moją i nie przestałaś moją być.
— Nie! nie! — poczęła wołać kobieta — niech pan Bóg sądzi, niech ludzie sądzą, ja nie winna. Ja do ciebie nic nie chcę mieć, ty do mnie niemiej też, jak mnie porzuciłeś wówczas, tak niech zostanie na wieki.
— Hej! Hej! — odezwał się zimno Jewłaszewski — to darmo, bo tak nie może być. Ty byłaś moją i moją musisz być. Już ja nie