Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Szalona.pdf/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Heldusiu! — zaśmiała się Zonia — co tobie? Przypatrzyłaś ty mu się kiedy?
— Ja go tak brzydkim nie znajduję — odparła gospodyni — rozum i natchnienie opromieniają go.
— Bierz że go sobie z jego rozumem i natchnieniem — zawołała Zonia — bo ja go nie chcę.
— Tak, myślisz sobie wybrać jakiego młokosa, który cię skompromituje i uczyni nieszczęśliwą — mówiła Heliodora ciągle z gniewem.
— Ja nie myślę jeszcze o żadnym — śmiejąc się wtrąciła Zonia — daj mi spokój.
— Ty nie myślisz dziś, ale to darmo, natura się o swe prawa upomina — przerwała wdowa, dobywając już cygaretkę. — Z nim byłabyś szczęśliwą, a z drugim napytasz łez... Ale — dodała z poruszeniem ramion — co mi do tego, jak sobie kto pościele, tak się wyśpi. Przykro mi tylko będzie, jeżeli do nas Jewłaszewski z twojej przyczyny chodzić przestanie.
— I datego, abyś ty go nie straciła ja miałam paść ofiarą? — zapytała gwałtownie Zonia — Heldusiu!
— Ofiarą! ofiarą! — szepnęła wdowa — tą ofiarą padniesz sama, nie wiedząc kiedy i jak, jak my wszystkie... i nie będziesz z niej miała nawet tej pociechy, żeby się pochwalić takim człowiekiem jak Jewłaszewski...
— Moja Heldusiu — odezwała się Zonia — słuchaj, ja mam w tym inne wyobrażenia i zasady. Żal ci Jewłaszewskiego? zawadzam ci w domu? No, to mów, jutro się wybiorę ztąd?
— Co ci to w głowie — rzucając się ku niej i obejmując ją rękami z nagłą czułością wielką, zawołała pani Heliodora. — Jesteś jak siarka! wnet buchasz płomieniem... Cóż ja bym poradziła bez ciebie, ja co cię tak kocham! niewdzięcznico!
Po uścisku tym, puściła dym wdówka i ciszej dodała.
— Słuchaj no, spodziewam się, żeś Doruhubowi o tym mówić zakazała? Nie róbże z tego wielkich rzeczy, jak w tym, że my Jewłaszewskiego zagodzimy, i będzie po staremu!
No, cóż wielkiego? co osobliwego? zachciało mu się całusa ładnej dziewczyny! Ludzka rzecz! Kto by mu to tam za złe miał! Żeby ode mnie chciał pocałunku, dodała ze śmiechem, nie byłabym mu go pożałowała! E! dzieciństwo!!
Na tym skończyła się rozmowa.