Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/690

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Hulewicz opowiadał, że według powieści, która z ich ust zdaje się szerzyła się po dworze, porwali oni starościnę gwałtem, a wioząc ją, poduszkami krzyczącą zarzucali, tak, że ze strachu i braku powietrza, w drodze skonała. Przerażeni zbójcy trupa gdzieś w rzekę mieli przez wyrąbaną rzucić płońkę.
Brühlowi szło o to, jak Szczęsny przyjął wiadomość tę, która do niego dojść musiała, lecz z opowiadania Hulewicza przekonał się, że o losie żony nie wiedział wcale. To tłómaczyło jego rezygnacyę i obojętność pozorną.
Hulewicz wszystkie posłuchy, jakie pozbierał, powtórzywszy hrabiemu, wymknął się po cichu.
Nazajutrz odjazd, o który wojewoda naglił, był naznaczony. Od rana pakowano powozy, przygotowywano eskortę do granicy. Potocki do dnia swoim obyczajem, wstawszy wezwał zięcia, aby mu raz jeszcze zalecić czuwanie nad synem i nie spuszczanie go z oka, aż do granicy. W czasie popasów i noclegów, nikt się obcy nie miał zbliżać do niego, nikogo do gospód, w których stawać mieli, nie dozwolono dopuszczać.
Gdy się dzień zrobił i do podróży nareszcie wszystko było gotowe, Szczęsny powołany został do rodziców. Brühl wyszedł do drugiego pokoju.
Wojewodzina i wojewoda przyjęli go surowo.
— Jedź waszmość — rzekł ojciec — a staraj się poprawić z lekkomyślności swéj, i nie zapominaj o Bogu. Obraziłeś waćpan mnie i matkę postępo-