Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/647

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szcie, wychyliwszy kielich za pomyślność, powodzenie i rychły powrót w tryumfie całéj rodziny do domu, zmordowany, przeprowadzany w ganek, znalazłszy tu starostę Zawideckiego, wymknął się z nim pod Orła czarnego.
W drodze już Sierakowski oznajmił o danym mu koniu, ogierze tureckim złotéj maści, bardzo pięknym, a co gorsza, z całém paradném siedzeniem, które od konia dwa razy było więcéj warte.
Ten książęcy dar w najgorszy humor wprawił Brühla, lecz musiał go przyjąć, aby na nowy kłopot nie być narażonym. Pod czarnym Orłem wszystko już było gotowe, konie nawet stały wyprowadzone w ulicy; dosiadłszy ich więc, puścili się zaraz w drogę.
Zaledwie jednak za bramę miejską zdążyli, gdy okrutny tętent koni dał się słyszeć za niemi, i w chmurze pyłu, książę Karol, mały Hieronim, pięć pań młodszych, trzéj zięciowie nadbiegli, obstępując i biorąc Brühla — w niewolę. Generałowa Morawska dowodziła tym oddziałem z taką furyą, iż hrabiemu nad głową z pistoletu wypaliła. Śmiechu i hałasu było wiele. Hrabia już się do księcia chciał odwoływać, świadcząc nim, iż wcale nieprzyjacielskich nie miał zamiarów, i do niewoli branym być niepowinien — gdy panie kochanku mrugnął nań, że tu idzie tylko o podwieczorek w stojącym nieopodal szałasie. Cała więc kalwakata skierowała się ku poblizkiemu laskowi, gdzie znaleźli już księżnę