Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/517

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie obchodziło go to wiele — patrzał z rezygnacyą, okiem spokojném na przyszłość.
W Warszawie, w pałacu Saskim, do którego na zimę przeniosła rezydencyę pani generałowa, część gwardyi jeszcze zajmowała stanowisko i straże, służba króla pozostała jak dawniéj — Brühl miał pozwolenie zostać pod opieką obu. Na dni kilka przed przybyciem jego nadbiegł kuryer z Drezna, oznajmujący o generale i bracie jego. Nowinę tę hrabina przyjęła ze zwykłym sobie chłodem i rezygnacyą. Jéj tu tak jakoś było dobrze, spokojnie saméj jednéj, pomiędzy kościołem, nabożeństwem a uprzejmą służbą pana sekretarza Godziemby i przyjacielską troskliwością staréj Dumont, iż przybycie męża chyba zatrwożyć mogło, aby tego szczęśliwego nie zakłóciło spokoju.
Francuzka, pomimo całéj swéj gorliwości w zbliżaniu tych serc kochających, które pragnęła połączyć; nie potrafiła jednak ani o krok daléj posunąć tego stosunku dziwnego, który już dla niéj stawał się niezrozumiały.
C’est du grec pour moi! — mawiała do dobréj swéj przyjaciółki, dla któréj nie miała tajemnic — do pani St. Aubin, właścicielki magazynu mód na Krakowskiém-Przedmieściu, u któréj przebywać lubiła. — Że się oni kochają, to nie ma najmniejszéj wątpliwości, że ten człowiek życieby za nią dał, to pewna jak Bóg na niebie, że ona tyle ma szczęścia póki na niego patrzy i słucha go,