Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/079

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

puszczał oporu, rachował na to, że Alojzy bronić musi interesów rodziny.
Ofiary czyniono z obu stron. Gdy familia ofiarą jednego ze swych najdroższych klejnotów, pięknéj wojewodzianki Izabelli Poniatowskiéj, sądziła, iż potrafi sobie pozyskać hetmana Branickiego — Brühl najstarszą córkę, najmilszą, równie znakomicie jak Alojzy obdarzoną, piękną, wychowaną do świetnienia na największéj scenie, Maryę Amelię, przyjaciołkę Winckelmanna, oddawał Mniszchowi marszałkowi nadwornemu.
Tak samo chciał syna polityce swéj poświęcić — dzieci były dlań narzędziami, które wchodziły w rachunek... Starosta warszawski miał naówczas lat dwadzieścia jeden, lecz z pewnością umysłem od rówienników swych był starszy, choć tak się umiał trzpiotać jak oni. W chwilach wolnych zwiedził już był całą niemal Europę, podróż ta królewiczowska kosztowała miliony... Jedna fantazya służenia jakiéjś angielskiéj lady, którą Alojzy na drodze spotkał chwilowo się nią zająwszy — opłacona została 80,000 funtów szterlingów...
Czas było może pomyśleć o ożenieniu pięknego kawalera, którego serce, jak umysł, żywo się zajmowało spotykanemi przedmiotami — i równie rychło rozczarowywało. Z nauką i z miłością starosta warszawski postępował sobie jednakowo — ciekawy był serc i wiedzy — ale oboje zaspokoić nie mogło. Szukał ciągle czegoś nowego...