Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/012

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

powieściowym i samychże wyrazów; zaczął Kraszewski unikać słów zbyt jaskrawych, obrazów zbyt grubych, a malowidła ludzi i stosunków między niemi rozjaśniać blaskiem poezyi marzycielskiéj. Z początku robił to w sposób niezbyt smaczny, pisząc tak zwaną prozą poetyczną (np. „Było nas dwoje“, „Życie po śmierci, opowiadanie pijaka“), ale późniéj potrafił istotnie wyciągnąć z tego połączenia realizmu z idealizmem rzeczywistą korzyść dla swéj sztuki pisarskiéj, a jedném z najwcześniejszych świadectw w tym względzie jest powieść „Świat i poeta“ z taką pisana werwą jak żadna z późniejszych, a przeniknięta w całości ironią, która tu może najświetniejsze u Kraszewskiego znalazła uzewnętrznienie.
Jak w téj pierwszéj chwili artystycznego rozwoju przeważał w powieściopisarzu naszym nastrój satyryczny, bardzo chętnie posługujący się bronią zjadliwéj krytyki, bezwzględnego potępienia, ironii i sarkazmu, tak w drugiéj chwili od r. 1842—1850 następuje przewaga pierwiastku tęsknego, który dawniéj przelotnie się tylko pojawiał. Zapewne draźliwość autorska, zadraśnięta krytykami pojawiającemi się o jego dziełach, posuwanie się w wieku, które kazało tęskném spojrzeniem obejmować lata upłynione, dużo się przyczyniły do spotęgowania owego nastroju, ale może téż były jakieś zawody bliżéj nam dzisiaj nieznane, które żywo dotknęły naszego autora. Tęsknota pojawia się już we wspomnieniu akademickiém „Adam“ napisaném r. 1842 a drukowaném w „Radegaście“ Kirkora na r. 1843, silniéj się uwydatnia w fantazyi „Pod włoskiém niebem“ i w powieści historyczęéj „Zygmuntowskie czasy,“ bujnie już się rozwija w „Pamiętnikach nieznajomego,“ w których skład weszło owo wspomnienie akademickie, a stałą już jest cechą dalszych utworów Kraszewskiego przez bardzo długi lat szereg. Było-to łzawe, tęskne rozrzewnienie, które się rodzi w duszy przy rozpamiętywaniu szczęśliwych chwil przeszłości, kiedy się wie, że one już wrócić nie mogą, był to wyraz owego miłego bólu, co jest łagodnym a trwałym i wywołuje w sercu uczucia miękkie, sympatyczne, łatwo idealizujące pewne przedmioty i pewnych ludzi. Przedmiotem takim staje się dla Kraszewskiego krajobraz wiejski, sztuka, a ludźmi takiemi poeci, artyści, marzyciele, biedni, uciśnieni. Nie stracił wprawdzie autor swego satyrycznego talentu, używał go owszem nieraz w sposób bardzo dotkliwy, ale już go nie stosował bezwzględnie do wszystkiego, co znajdował przed sobą. Nowy ten nastrój tak dalece zapanował w powieściach Kraszewskiego, że w mniemaniu inteligentnego ogółu stał się on wyłącznie charakterystycznym dla naszego autora, zupełnie w cień zasunąwszy poprzednią przeszło