Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Mistrz Twardowski.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XII.
Jako Twardowski przeszłości swej żałował, i z djabłem się kłócił.


Ale wszystko się kończy żalem, mało jest rozkoszy tej ziemi płaczu, którymby prędzej później nie towarzyszyły zgryzoty, za któremi by nie szedł w ślad smutek, Albo się żałuje upłynionych chwil jako postradanego dobra, albo się płacze steranego w boleściach żywota, albo to, co było szczęściem, w nudę się zmieni przesyceniem. Zawsze żal w końcu.
Tak było i z Twardowskim, który niczem nie zaspokojony, ani nauką, ani światem którego używał; tęsknił i żałował że wieczność całą przed sobą zamknął, Począł przeglądać się że zły handel zrobił z szatanem. że nic nie może opłacić duszy i nieśmiertelności. Bo wszystko co otrzymał w zapłacie, było tylko przemijające, z nim ginęło; nie mogło nawet pocieszać przeszłości wspomnienie gdy się żadną nie podpierało przyszłością; a nadchodząca wydawała się czarną i groźną. Póki dalsza była od niego ta przyszłość, nie tak mu dopiekała, nie tak była straszną, lecz co godzina, co dzień zbliżała się; Twardowski drugi już raz widząc siwiejącą głowę, stękał i ubolewał nad krótkością życia ludzkiego. A jednak żył tak długo! Z dzisiejszego stanowiska, wszystko wydawało mu się tak próżnem; nauka tak czczą i małą wobec świata i światów, roskosze tak drobnemi punktami wobec wieczności?
— I toż to życie! mówił — Gdzież nasycenie mądrością, któregom się spodziewał! Marzenia o szczęściu w nauce, do czegoż mnie stanowczego przywiodły? Do żalu za straconą przeszłością. — Do czego mnie przy-