Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

go do stanu duchownego przeznaczył i przysposobić kazał.
Z oną słomianą wdową, czy to dla widoków łaski królewskiej, czy dla piękności jej, ożenił się potem Andrzej z Kościelca, starego rodu szlacheckiego mąż, Ogończyk, któregom ja dobrze znał.
Mąż był wielkiego serca i męztwa, przeto na ludzkie języki niewiele dbał i raz postanowiwszy się żenić, choć mu rodzina rozbratem wiecznym groziła, choć bracia rodzeni wypowiadali mu drużbę, na swem postanowił i Telniczankę poślubił.
Niemało go potem żółcią pojono, palcami wytykając, u stołu obrusy rzeżąc, z senatu wychodząc, aby z nim na jednej nie siedzieć ławie. Znosił on to wszystko mężnem sercem, ale bolał i bodaj mu prześladowanie życia ukróciło. Ani królewska opieka, ani pośrednictwo niczyje nie pomogło, tak się za ową hańbę rodu swojego wzięli gorąco Kościeliccy i do końca żywota brata znać nie chcieli. A zaprawdę mąż był godzien losu lepszego, bo ani męztwem, ani rozumem, ani poczciwością żadnemu nie ustąpił.
Telniczanka nim za mąż wyszła i nim król się żenić zamyślał, przybywszy za Zygmuntem do Krakowa, w kamienicy, którą dla niej z polecenia króla kupił p. Boner przy Brackiej ulicy od spadkobierców Karla, zamieszkała.
Córkę jej poślubił starosta chęciński Szafraniec z Pieskowej Skały, przeciwko czemu nie sarkano i rodzina się jej ani jego nie zapierała.
Widywaliśmy Telniczankę niemało razy do kościoła idącą lub jadącą z dziećmi, około której dwór był nieliczny, przepychu zasię wielkiego nie okazywała, ale dostatnio i przystojnie a skromnie występowała. Jeszcze naówczas wielkiej piękności ślady w niej widać było, oblicze miała pańskie, płeć delikatną, oczy czarne, postawę na podziw udatną, ale wyraz wzroku i twarzy srogi i jakby nadąsany, a wesela nigdy u niej nikt nie widział.