Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie upłynął dzień, żeby ktoś mnie nie nawiedził lub Kingi, która wielką miłość i respekt miała u ludzi.
Alem też ja niewiasty drugiej takiej jak ona w życiu nie spotkał, uprzejmej dla wszystkich, dla ubogich dobroczynnej, w mowie powściągliwej, lepszego serca jak ona. Żyliśmy jak przystało z panami ziemiany, szczególniej Litwą, która tu zajeżdżała, mieszczany też nie gardząc, między któremi ludzie byli coby i szlachcie zakały nie czynili.
Podówczas już mieszczanin, szczególniej krakowski, wcale się od panoszów i ziemian za gorszego nie miał. Wielu z nich herby sobie i szczyty jak szlachta malować kazali i onych zażywali, niektórzy je od obcych monarchów wyjednywali, dobra ziemskie nabywali, ze szlachtą przez małżeństwa łączyli.
W powszedniem życiu niemało ich z taką wspaniałością występowało, tak się nosiło, jeździło, takim dworem otaczało, jakby z panami o lepszą iść chcieli.
Próbowano leges sumptuariae stanowić i obwoływać, ale się to na nic nie zdało, bo ani furta, jedwabiów, ani klejnotów, ani kolebek i woźników przezto sobie kupcy i kupcowe nie odmawiały, a na weselach mis i stołów i liczby trefnisiów nie sprawdzano.
Z tych potem możnych rodzin mieszczańskich i kupieckich, w Krakowskiem, Wieliczce, Bochni, nowej się szlachty natworzyło, która starej wstydu nie czyniła.
Byłbym ja wreszcie, jak Pan Bóg przykazał, w końcu z tej kamienicy na wieś wyciągnął, ale na Litwie niepokój ciągły był, wojna grożąca, niebezpieczeństwo dla żony i dziecka, więc odkładało się aż do uspokojenia, ażby ład powrócił, bom ani z Glińskimi, ni z Zabrzezińskim trzymać nie chciał, jeno z królem.
Nierychło wszakże pokój ten pożądany mógł nastąpić, bo Glińscy nie spali, drugim też zasnąć nie dając.