Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wało przecież duchowieństwo i odgrażało się przeciw heretykom.
Po nitce do kłębka idąc, a ciekaw będąc tej wiary poprawnej, doszedłem, że nawet nieopodal od kollegiów, w domu mieszczanina jednego, potajemne schadzki mieli i nabożeństwa ci ludzie, którzy się jakiegoś Wiklefa uczniami mienili.
Spalonego też Hussa owego mieli za świętego prawie i męczennika.
Nie mojego to rozumu rzecz w takich sprawach rozstrzygać, lecz widzi mi się, że gdyby go nie było spalono, nie rozrosłaby się i nie rozszerzyła nauka jego, bo nie ma jak krew i ogień do użyznienia pola wszelkiego.
Z pomiędzy mieszczan wielu, którzy z różnych powodów do duchowieństwa ząb mieli, garnęli się do tych wiklefów i na ich obrządki chodzili, pod dwoma postaciami przyjmując sakramenta, obrazy z kaplicy wyrzucając, dzwonienia i świec zaniechawszy.
Mówiono, iż zebrawszy się do gromady pieśni razem śpiewali, a jeden z nich potem na kazalnicę wchodził i nauczał.
Duchowieństwo nasze mało co o tem wiedziało. Pomimo ciekawości mej, nie ważyłem się do nich iść, gdyż nie przypuszczali pono tylko tych, którzy z niemi za jedno trzymać się obowiązywali.
Rósł w łaskach Aleksandra ks. Łaski, a Ciołek już był szlachcicem ogłoszony, mimo wszelkich niechęci ku niemu do Rzymu posłany od króla. Duchowieństwo całe bardzo na to krzywo patrzało, gdyż Ciołek jawnie z niem wojował i nie miał prawie przyjaciół między niemi. Sądziłem że w domu swym razem z jejmością tak spokojnie żywota dokonam, patrząc zdala na to, co się dziać na świecie będzie, gdy jak to ze mną nieraz bywało, kleryk przybiegł do ks. Łaskiego mnie wzywając.
Tu muszę się pochwalić tem, żem pewno nie dla