Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/034

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trzymam — dodał. — Potrzebny Rzym jako głowa kościoła, aby ten kościół, bez klucza w sklepieniu nie rozpadł się na kościołki, a ludzkość na kupki, bez związku. Jeden pasterz i jedna owczarnia — piękna myśl! a no i małym pastuszkom po mniejszych zagrodach niechby była daną swoboda owieczkami swemi rządzić. Dotąd w Polsce dwóch mieliście królów, jednego na tronie, drugiego na biskupim stolcu; duchowieństwo sobie dobierało takich ludzi, coby do oczów panu skakać mieli odwagę. Oburzył się król... odpowiadał kapłan: ubij mnie, gotów jestem na męczeństwo. Tak kardynał Oleśnicki Jagiełłę w swej podległości do końca trzymał. Koniec temu ojciec wasz położył, ale duchowieństwo nie śpi, kapituły się nie zrzekły prawa wyborów, Rzym może zechcieć powrócić do nominacyi biskupów. Zezwolicie na to... królem być przestajecie.
Fryderyk na łokciu podparty słuchał z nieco szyderskim twarzy wyrazem.
— Kallimachu! — odezwał się — audiatur et altera pars, jako arcybiskup i biskup krakowski choć słowo mieć muszę. Wy stanowczo tylko przemawiacie za tyranami, nie za interesami ludzkości. Zowiecie się humanistami, prawda? a stajecie rzecznikami siły zwierzęcej i pięści.
— Zaprawdę! tak, ani się tego jako humanista zapieram! — wykrzyknął Kallimach — bo jestem przekonany, że ludzkość bez rozumnych tyranów sama do niczego nie dojdzie. Co z tej gawiedzi i tłumów, które lecą pędzone lada wiatrem, niewiedząc dokąd i poco? Tylko na dworach książąt gnieździ się nauka, kwitnie sztuka, mają przytułek uczeni i poeci. Tłum ich ani ocenia ni rozumie, ani nakarmi ni laurem nie opasze skroni. Ludzkości potrzeba takich wodzów silnej dłoni, silnej woli, wielkiego serca.
Wszyscy umilkli na chwilę.
— Dlatego, że was kocham jako dzieci ducha mojego — mówił dalej Kallimach — rady te daję, dla