Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/032

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kazywało, trwożliwość pewna wstrzymywała. Począł naostatek zwolna.
— Za złe mi nie miejcie mistrzu — odparł — iż się wam wogóle sprzeciwić muszę, bom z tego co o naszym kraju czytałem, com słyszał, czegom od ludzi obcując z niemi nauczył się, innych co do rządu polskiego nabrał przekonań. Dajcie mi ucho cierpliwe. W całej niemal Europie, u was też we Włoszech, książęta i monarchowie są to zdobywcy albo spadkobiercy ich, i wszystkie rządy wynikły z podbojów, więc stosunek ich do narodu zachował charakter niezatarty — nieprzyjaźni i walki. W Polsce jest i było inaczej. Tu panowali swoi albo wybrani. Nigdy u nas król poddanych za wrogów, a oni go za ciemiężyciela i nieprzyjaciela nie uważali. Nie walczono więc wzajemnie, ale usiłowano wolność narodu z godnością i władzą monarchy tak pojednać, aby one zgodnie dla dobra powszechnego pracowały. Wy po zachodniemu radzicie nieufność, a w ostatku praw poprzysiężonych złamanie... u nas to rzecz niesłychana, a wątpliwa czyby się spełnić dała. Król na takim burzliwym zjeździe powinien wystąpić jak ojciec mówić z niemi jak z dziećmi, zresztą swobody ich poszanować, bo one dla panującego są też dobrodziejstwem, nie dając mu nadużyć władzy, od której się najtęższa głowa zawraca.
Kallimach słuchając uśmiechał się szydersko.
— Jest to jedyny sposób — odparł — abyście u poddanych wiecznie byli w niewoli, a może i razem z niemi popadli w niewolę u obcych. Zygmuncie mój! — począł żywiej. — Gdybyście siedzieli w kraju, któryby ze dwóch stron morzem był oblany, a z dwu drugich niebotycznemi obmurowany skałami, w kraju niedostępnym napaści nieprzyjaciela... ha! tamby wam jak Platonowi na wymyślonej wyspie wolno było sobie marzyć rząd taki ojca nad dziećmi; ale w waszej Polsce na cztery wiatry otwartej, na którą godzą wrogi ze wszech stron, w tej Polsce co musi być