Przez całą drogę prawie się do nas nie odzywał.
Takeśmy się na Wawel dostali, gdzie choć nie wszyscy spali, bo tu ucztowano, król do swojej sypialni wprost szedł i kazał się do łoża prowadzić.
Ciekaw byłem co z Leną będzie, lecz nazajutrz nic nie mówiono o niej. Olbracht narady odbywał nieustanne z Kallimachem i matką. Widocznem było, że wielkie jakieś gotowały się rzeczy, a i znaczne też zachodziły zmiany.
[Wiedzieliśmy z Wilna, że Aleksandra wybrano na Wielkie Księstwo z tem, ażeby Polsce nad sobą panować nie dawał i rozbrat z nią uczynił.][1]
Powtarzano słowa Litawora marszałka, który witając go powiedział: „Stanięć to księstwo za wszelkie państwa, tylko prosimy cię, byś nie włoskim, ni czeskim, ani niemieckim obyczajem, ale prawdziwym litewskim i Witołdowym przykładem nas rządził. Inaczej i własnej i naszej zguby będziesz przyczyną.“
Rozumiano u nas dobrze na co się zanosiło, iż Litwa nad sobą nikogo mieć nie chciała i na swą rękę miała sobie poczynać. Olbrachtowi, który na Turków iść wielkim pogromem pragnął, ku czemu i Aleksandra i zakon krzyżacki, ba nawet Władysława czeskiego wciągał, niemiłem to było. Lecz Kallimach wyrocznią u nas teraz stał się, a ten o Litwie i Aleksandrze wyraził się:
— Nie lękajmy się, gdy ich moskiewski kniaź i Tatarowie tak nacisną, iż sami sobie rady dać nie będą mogli, powrócą do Unii i prosić o nią zostaną zmuszeni, a że moskiewski teraz z kolei na Litwę mierzy, niema wątpliwości.
Nie można mu odmówić tego, że daleko widział Włoch, gdy o politykę chodziło, a sąd o rzeczach miał zdrowy; niemniej przeto jako człowiek niewiele wart był, a jako pisarz wytworny retorem więcej niż historykiem nazwać się powinien. Mowy starożytnych, jako Tyta Liwiusza w nim się odbijają. Pięknie to brzmi, ale gdy się działo, inaczej wyglądało.
Sąd mój o nim przecież wstrzymuję, bom nie lubiąc go, mógł być za surowym.
Te pierwsze miesiące panowania, gdy na Litwie
- ↑ Błąd w druku; pominięty akapit, korekta na podstawie wydania z 1884 r.