Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 03.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ciągle, że podzielone rządy nic dobrego nie przyniosą a narody rozdwoją.
Niezrażona tem Litwa, bo ona z żelaznego uporu słynie a jej się to chwali, trwała przy swojem.
Sprowadzili więc nawet z Kijowa osadzonego tam na wielkorządztwie Gastolda, brata Nawojowej, aby i on im pomógł króla zmiękczyć i przekonać.
Jakoż zaraz następnych dni, zaledwie Kaźmirz wytchnął, oblegli go. Nie zuchwałemi wymaganiami, ale prośbami serdecznemi usiłowali go nawrócić. Zaręczali to najuroczyściej, że dla swego niebezpieczeństwa od Moskwy nigdy sojuszu z Polską zrywać nie myślą, lecz i obyczaj i pożytek ziemi tej samoistnych się rządów domaga.
Więc nie ustąpili dnia tego ani następnych, choć Kaźmirz ich zbywał różnie, do namysłu rzecz wziąć obiecując, aż póki złamany w ostatku nie odpowiedział im, że Aleksandra gdyby wybrać chcieli, przeciwnym nie będzie. Nierychlej jednak aż po zgonie jego, gdyż on jako rzekł wstępując na tron dotrzymać chce, iż przy sobie innego księcia wielkiego nie ścierpi.
Dano im zapewnienie, że w testamencie wzmianka o tem uczynioną będzie.
Sprawiło to radość wielką między panami, a nawet wybór królewicza się podobał, znano go ze szczodrobliwości nadzwyczajnej, z dobroci wielkiej i spodziewano się opanować. A kusili się tam już niektórzy o to z niebardzo czystą myślą.
Pierwszy raz spotykałem oko w oko brata matki mojej, który był tu z dworem książęcym, z liczbą sług ogromną, z kolebkami i w oprawie się królewskim równającemi.
Człek był podżyły, dumny ale ludzki, tylko dowodnie w obcowaniu mało kogo sobie równym uważał.
Król się z nim bardzo łaskawie obchodził, on z poszanowaniem, ale bez zbytniej uległości.