Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 03.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nasz, kobiety imienia nie chciał słyszeć, i ja — tu głośnym parsknął śmiechem — i ja podobnież.
— Na tem przecie kiedyś skończyć będzie potrzeba — rzekłem.
— Nie, ja nigdy się żenić nie myślę — odparł stanowczo. — Wziąwszy jedną, musiałbym jej pilnować, wolę ich mieć więcej, a być swobodnym... Ale wróćmy do Tatarów — odezwał się. — Jutro powiem matce, że mi się ich zachciało wojować... zobaczymy.
Królowa Elżbieta, była to matka nadzwyczaj do dzieci swych przywiązana, ale pani umysłu wielkiego i ambicyi. Olbrachta jako najwięcej obiecującego dowcipem kochała i czuwała nad nim; może go na wojnę narażać nie bardzo sobie życzyła, ale w niej też krew pańska a rycerska odezwała się. Uściskała syna, gdy jej objawił to.
Wymowny i umiejący dowieść co chciał, bo sztukę tę doskonale przejął od Kallimacha, Olbracht gdy się rozmarzył, tak pięknie odmalował sławę, którą mógł pozyskać, iż Elżbietę poruszył.
Wszedł na to król. Olbracht zamilkł, ale matka nie zataiła z czem przyszedł. Kaźmirz głową skinął.
— Czemuż nie — odparł — ma-li serce do tego, niech idzie!
Olbrachta na razie to tak uradowało, iż przypadł do ręki ojcowskiej dziękować.
— Będzie miał starszych, wytrawnych, bywałych dowódzców, co wyprawą pokierują — mówił król — bo z Tatarami wojowanie jest inne, znać ich potrzeba, ich sztuki przeniknąć, chody i napaście przewidzieć. Bóg da, poszczęścić się może... a ocalicie co ludu, odbijecie z jassyru, serce sobie tem pozyskacie u ludzi, którego nam potrzeba, bo nieprzyjaciół mamy wielu.
Zaprzeczyć temu chciała królowa.
— Nie zapierajmy tego co prawda — rzekł król — bo prawdę zawsze lepiej znać i na niej się opierać. Nie-