Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 03.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wota zachował. Króla szanował, przebaczyć mu nie mogąc, że z Rzymem wojnę wiódł o biskupstwa i na swem postawił. Nie sam też jeden Oleśnicki, nie sami Tęczyńscy, Długosz i garstka mała niespokojnych ludzi ku Piastom jeszcze spoglądała. Okazało się to później, po zgonie króla, gdy do wyboru Olbrachtowego przyszło.
Lecz o tem mówić nie pora.
Następnych lat jnż niemal same klęski zapisywaćby potrzeba.
Jakom rzekł, marli ludzie świątobliwi, w ich miejsce jawili się uczeni, wymowni na wzór Kallimachowy, świecką mądrość nad inną przekładający, a obyczajem wyzwalający się z pod prawa chrześcijańskiego.
W cieniach klasztornych skrywała się resztka tych świątobliwych ludzi, która z wieku przeszłego pozostała. W rynkach już na kazania nie zbiegali się ludzie, a i kościoły niezawsze były pełne. Za to po domach życie wesołe wrzało i kipiało, jakby ostatka dni szczęśliwszych używać chciano,
Nadszedł też w parę potem lat z Węgier przyniesiony mór straszliwy, który nawiedził Kraków, tak, że się z niego co mogło wynosiło w lasy i pola, a inne ziemie. Od połowy czerwca, oktawy Bożego Ciała, do połowy sierpnia powietrze straszne, śmierć czarna, przeciwko której doktorzy napróżno lekarstw szukali — wyludniła miasto znacznie.
Szczęśliwa była doba, gdy niewięcej w parafii P. Maryi w rynku nad pięćdziesiąt osób na cmentarz wywieziono.
Ludzie padali w ulicach rażeni nagle i często, nim ksiądz pośpieszył z wiatykiem, w okropnych boleściach życie kończyli. A do którego domostwa zastukała kostucha, już tam mało kto, albo nikt nie pozostał. Starzy i młodzi kładli się z kolei.
Trwoga okropna opanowała umysły tak, że dzieci rodziców, a rodzice dzieci odbiegali, lecz i wielkich po-