Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 03.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i wszystkie dzieła dobroczynności, miłosierdzia, pokory na jaw wyszły i opromieniły zmarłego. Chlubiła się nim akademia, chociaż nie samą uczonością swą słynął, ale sercem na wzór Chrystusowy urobionem, chlubił Kraków i całe to królestwo, które w nim orędownika nowego w niebiesiech pozyskało.
Bolesnem mi to było nad wyraz wszelki, żem ani za trumną jego pójść nie mógł, ani raz jeszcze wyprosić u niego błogosławieństwa.
Naostatek przedwcześnie przyszło mi stracić drugiego opiekuna i dobroczyńcę w ks. Janie Długoszu, zmarłym w r. 1480, gdy nie mając nad lat sześćdziesiąt i pięć, mógł jeszcze sędziwszego dożyć wieku, gdyż był silnie zbudowany, acz suchy i na wszelkie niewygody i prace zahartowany. Twarz miał surowego wyrazu, nos pociągły orli, oczy żywe, głos przyjemny, chociaż jąkał się trochę.
Życie jego wstrzemięźliwe i skromne, od wszelkiego zbytku dalekie, zdawało się mu rokować lata sędziwsze, ale praca go zabiła. Zachorzał był wraz po powrocie z Pragi na kamień, z którego naówczas doktór Jan Stańko szczęśliwie go uleczył. A gdy chorzał, i król i królewicze okazywali mu tę miłość wielką, na którą zasłużył, odwiedzając i czuwając nad nim.
Od tej pory stękał i niedomagał ciągle, ale pracy nie rzucał. Zliczyć ile podróży, poselstw, pielgrzymek do Jeruzalem, do Rzymu, po różnych krajach odbył, przy niewygodach, pośpiechu, troskach, ile przeżył zmian losu, ile przeczytał, umiał i pozostawił po sobie ręką własną napisanego, a mozolnie pozbieranego, nikt podobno nie potrafi.
Żelaznych przekonań był mężem, surowości wielkiej, pracy niesłychanej... W ostatnich latach przyszło mu budując swoim kosztem, fundując bursy, stawiąc plebanje, pamiętać o każdej cegle i kamieniu, o każdym wozie i koniu, co je miał przywieźć, o rzemieślnikach, o gro-