Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 03.djvu/087

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Był Olbracht w leciech, o których mówię, dziewiętnastoletni już; krwi gorącej, rozrzutny, samowolny i nierozważny. Puścić go samego nie mógł Kaźmirz; obawiał się, bo znał Litwę, że alboby ją ku sobie zniechęcił, lub zbytnią powolnością od Polski oderwał znowu. Mawiał zawsze król i stał przy tem, że oddzielnego pana mieć Litwa nie powinna; a jeden na te dwa kraje starczyć może i musi — inaczej się to powtórzy, co za Witolda i Świdrygiełły bywało.
Markotni z tej odmowy pozostali wielce Litwini, lecz pocichu mruczeli, iż kiedyś na swem postawią, a W. księcia sobie posadzą na Litwie i wziąć nie pozwolą.
Tę przestrzeń sporą czasu aż do 1480 roku tak przebiegam, jakem ją przeżył, nie doznawszy w ciągu niej nic na los mój wpłynąć mogącego.
Mogę powiedzieć, żem zupełnie matkę utracił, która się odemnie odsunęła, zapomniała i zatrzeć się starała pamięć tego, co dla mnie dawniej czyniła.
Kallimach mężem jej czy też przyjacielem był, nikt dociec nie mógł, lecz postępował sobie tak, iż go za pierwszego miano. Chociaż płochego życia swego nie zaniechał i zabawiał się gdzieindziej, nie zaniedbywał zupełnie wdowy, bo ta zawsze pomocną mu być mogła i wielkie posiadłości trzymała, których wydrzeć jej nie było sposobu.
Ztąd dla niej respekt i względy Włoch zachowywał, starając się łask nie stracić.
O mnie w pierwszych latach tego związku niekiedy sobie matka przypominała, przysyłała czasem podarek mały, ale dawała mi to czuć, że się do mnie przyznawać, ani losem moim zajmować nie myślała.
Powoli tak coraz rzadszą była ta pamięć o mnie, a w końcu zostałem zupełnie zaniedbanym.
Kallimach choć względny i uprzejmy, o matce przedemną nigdy ani wspomniał, i zdawało się, że chciał mi to okazać, abym nie marzył o zbliżeniu się do niej.