Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 03.djvu/066

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Spotkawszy mnie w ulicy sama, podeszła ku mnie ze zwykłą sobie śmiałością.
— Nie łaskaw wasze na mnie? — zawołała szydersko. — Nie chcesz ani zajrzeć do starej Świętochny? Jak wola! jak wola, ale posłuchaj tego, co powiem. Oto nie upłynie dni kilkanaście, a będziesz się dobijał i prosił, abym cię wpuściła do mnie, a ja ci drzwi zamknę przed nosem, pamiętaj!
Odwróciła się i poszła. Zrozumiałem bardzo dobrze jaką myśl mieć mogła, że zamierzała do siebie Luchnę sprowadzić. Serce mi zabiło. Nie było już rady, aby jejmość przebłagać; zostawić to musiałem czasowi.
Kiedy się to działo, a ja codziennie do matki uczęszczałem, która dotąd w swoim pokutniczym stroju i życiu trwała, zwróciły się niepotrzebnie na nią ludzkie oczy i języki.
Urodzona Gastoldówna, siostra wielkorządcy na Kijowie w tym czasie właśnie z podziału majętności między rodziną, otrzymała znaczne dobra na Litwie, które brat jej puścił, jako spadek po matce i część należną po ojcu.
Tęczyńscy dowiedziawszy się o tem, trochę zaniedbaną zaczęli nawiedzać i kłaniać się jej. Mówiono o jej życiu, o przeszłości, w jaki sposób do mnie to najmniej dojść mogło, ale snadź rozprawiano wiele.
Czy mnie za syna jej miano, czy za przybraną sierotę? nie wiedziałem i nigdym się jawnie do żadnego powinowactwa nie przyznawał, powiadając się raczej jej sługą.
Musiano i o tych wielkich majętnościach, i o jakiejś przeszłości, a stosunkach rozpowiadać wiele i obudzić tem ciekawość ogólną, gdy nawet Włoch mój jednego wieczora niespodzianie mnie o wdowę Nawojową rozpytywać począł, którą głoszono bezdzietną i książęcej fortuny panią. Zwracał się z tem do mnie najniezręczniej, bo ja właśnie mu najmniej powiedzieć mogłem, zbywając go kilku słowy zimnemi.