Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 01.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nikt mu tu nie sprostał, nietylko w obrazach Matki Boskiej i Chrystusa bolejącego, ale w takich, do których wiele osób wchodziło. W tych on umiał tak ustawić ludzi, takie im dać twarze, że zdało się, jakby ich czarodziejstwem jakiemś przeniósł na płótno.
Człowiek był ubogi, a dziwnie wesoły i niedbający o grosz a zarobek. Gdy malować poczynał, aż mu się twarz śmiała i ręce trzęsły z radości. To było całe szczęście jego. Na twarzy ospowaty, blady, brzydki, gdy się ożywił przy robocie, prawie pięknym się stawał.
Korzystali z tego ludzie, że on niebardzo dbał o siebie. Była postawiona przez cech cena za obrazy, tyle za Matkę Boską, tyle za Chrystusa, ze złoceniem, z wyciskaniem ozdób albo bez nich; tyle z rękami, lub bez rąk. A chciał kto anioła mieć albo dwu, musiał osobno dopłacić. Ale on, gdy mu anioła się podobało namalować, robił darmo i śmiał się.
— Co mi to znaczy ta marna zapłata? — mówił. — Ja, kiedy malując, Pana Boga chwalę, tak mi w duszy ciepło a w sercu wesoło, że tego żadne skarby świata nie opłacą. Więc obraz daję tanio.
Widywałem go malującym i dużo czasu siedzącym nad deską; potem jednego dnia rano, machnął po swej robocie i zmazał... poszła w niwecz. Mnie żal było okrutny.
— Ale ba — wołał — nie godzi się w świat puszczać tego, co człowiek widzi niedobrem. Póki mam nadzieję, że mi myśl moja na deskę wypłynie, póty pracuję; gdy zrozpaczę, trzeba ścierać i na nowo próbować. Człowiek jest tak słabem stworzeniem, że niekażdej chwili to może, czego chce. Gdy momentu nie dopilnuje, nie zrobi nic.
Ze ścianami zamkowemi Wielki miał ogromną pracę tak, że niemal wątpił, czy jej podoła; ale razem ochotę do niej tak wielką, że byłby darmo malował. Na jednej z nich król chciał mieć turniej odmalowany, na drugiej koronacyę.