Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 03.djvu/029

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.

Król ze swemi sześciu tysiącami posuwał się dalej ku Sokalowi, gdzie równocześnie nim stawić się miał stary hetman Potocki na czele siedmiu tysięcy. Tamże inne pułki panów senatorów, królowi na wyprawę ofiarowane nadciągać miały. Dotychczas wszystko szło i obiecywało się jaknajpomyślniej. Król był dobrej myśli i nieznużony na koniu ciągle z wojskowymi w rozmowie poufałej. Z innymi też duchownymi i świeckimi towarzyszącemi mu nadzwyczaj uprzejmy, surowszym się stawał tylko, gdy szło o utrzymanie w wojsku porządku, i o najmniejszych zaszłych dnia każdego wypadkach donosić sobie kazał. Postrzegano też, że nawet, gdy najweselszym i najrozmowniejszym był, zobaczywszy zbliżającego się podkanclerzego zasępiał się, odwracał, unikał z nim spotkania, a przymuszony natręctwem jego, zbywał go niecierpliwie.