Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 02.djvu/085

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ki pod innem imieniem i formą niczem nie rożniły się od nich. Wojsko stawiło się przeciwko władzy i, jak z nieprzyjacielem trzeba się z niem było umawiać. Przychodziło do tego, że z żołnierzem już rozmówić się było trudno i podskarbi musiał zakonników używać, aby się porozumieć i ułożyć ze związkowymi.
W. Ks. Moskiewskie, dopominające się zamków Kozacy zaniem zdala, a naostatek żołnierz nie płatny i coraz butniejszy — wszystko to nie dawało spokoju królowi; lecz Jan Kazimierz miał ten temperament szczęśliwy, który mu nie pozwalał niczem długo się męczyć, najmniejsze fraszki odrywały go od najważniejszej sprawy, jeżeli ona w pewnej odległości się ukazywała. Troski więc przypadały na królową raczej, a król jmość rad sobie wszystko różowo malował.
Cały ten rok nieustawały układy z W. Ks. Moskiewskiem i targi z wojskiem, które tem pilniej zakończyć było, że z Zaporoża już dochodzące wiadomości przewidywać nakazywały nieuchronną rozprawę z Kozactwem.
Królowej była walka prawie pożądaną, dla męża. Roiła ona zawsze ogromne, stanowcze świetne zwycięztwo, pogrom, któryby J. Kazimierza postawił na wyżynie... i okrył laurami. Wszystkie starania ku temu były skierowane, aby to wystąpie-