Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 03.djvu/078

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stwa. Król tem umiarkowańszym być musiał, iż czuł i wiedział, że wielu jego zwolenników gorących stygło.
A gdy z jednej strony Zygmunt nie był spokojny o przyszłość, Zebrzydowski też zawieruchę wprawdzie wywołał, ale codzień dawał dowody, że nią rządzić nie umiał.
Chciał władzę wszelką w ręku swem skupić, aby potem albo królowi się sprzedać, lub go obalić. Zaczynano to wietrzyć i przeciwko niemu też podnosiły się głosy.
Nie bez wpływu były poselstwa króla cierpliwe, poważne a każące, wszakże domyślał się, że pewną siłę miał za sobą, a nie lękał się pogróżek.
Wedle zwyczaju ciągle wojewoda tajemnicami jakiemiś, które miał objawić kiedyś, potrząsał, a nie mówił nic; zaczęto naglić, aby raz tej niepewności koniec położył.
Po tylokrotnych już regestrowaniach grawaminów przeciw królowi, przystąpiono do spisywania ich na nowo.
Znaczyło to, że układać się chciano. Zaniesiono je do Wiślicy, poszła odpowiedź zimna. Król nie był dalekim od rozpoznania tych zażaleń, ale sposób w jaki mu je rzucano zuchwale od zjazdu, który się samowolnie zwołał, nie mógł być uznanym. Inaczej trzeba było przedsiębrać naprawę rzeczypospolitej.