Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 03.djvu/028

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

być dobrze o wszystkiem oświadomionym, na Winiarach dwór najął obszerny, z którego ustąpił gospodarz, i zajął go dla siebie, a dla gości szeroko otwierając wrota.
Rozumie się, i przez cały dzień, a często późno w noc stoły musiały ciepłem i zimnem być zastawione, a dzbany ponalewane, aby jadła i napoju nie brakło nigdy.
W ten sposób rotmistrz nie wychodząc prawie z dworku, wiedział wszystko co się w kole i na mieście działo i zapowiadało.
Przy pilniejszych zaś sprawach na koń siadał i do koła sam jechał.
Zaraz po przybyciu Bajbuzy, z okazałością wielką, z orszakiem ogromnym, dworem i wojskiem, nadciągnął kasztelan krakowski książę Ostrogski.
Wrzekomo stawił się na zawołanie Zebrzydowskiego i tak jakby z nim trzymał, ale mu wiary nie dawano.
Rozpowiadano, iż jak z jednej strony o tem co się działo na dworze mówił wojewodzie, tak z drugiej potajemnie z Lublina listy do króla wyprawiał, donosząc o tem, co się tu knuło.
Lecz potęga to była zbyt wielka, aby z nim porywczo zrywać się ważono. Postrzedz tylko łatwo było, iż mu niespełna wiarę dawano, bo jak skoro w kole stanął, milkli wszyscy, oglą-