Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 02.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

króla, żywiono, prowadzono, kwatery opatrywano, a gdy przyszło do posłuchania, nawet im szaty kosztowne i futra dawano, które wdziewali na posłuchanie.
Niemało na to skarb wydawał, bo posły tatarów i turków podawali często więcej ludzi i koni, niż mieli, brali na ich utrzymanie pieniądze, a naostatek gdy poselstwo było odprawione, jeszcze znaczniejszym wszystkim podarki w pieniądzach, futrach, koniach, naczyniach srebrnych się należały.
Dom ten, który zdawna zajął był Zebrzydowski, zwał się Poselską Gospodą albo Giełdą, królowi potrzebnym był. Posyłał więc raz i drugi, aby z niego Zebrzydowski ustąpił. Wojewoda ani myślał.
Właśnie dnia tego, gdy Bajbuza nadchodził, Zebrzydowski w ganku domu stojąc z przysłanym pisarzem i burgrabią rozmawiał zaperzony.
— Król mi tego domu pozwolił — mówił — mnie on teraz potrzebniejszy niż kiedy. O inne się pomieszczenie nie starałem, bom ufał w łaskę królewską, a tu mi nagle fora ze dwora! zapowiadacie, mnie, wojewodzie, który tu gospodarzem jestem. Król! król ma gmachów dosyć! ja wam mówiłem i powtarzam, nie pójdę ztąd.
Burgrabia począł cicho mruczeć, że wyraźną było wolą króla, iż chciał dom ten mieć swobo-