Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 02.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

większych śpiewaków i lutnistów i capelli najdoskonalszych, bo na to on żałować nie będzie.
Mamy już wybornego śpiewaka Adesa, którego pan Kostka królowi ustąpił; Diomedes Kato też do nas przejdzie od niego, jest już włoch Fulvio, ale na tem niekoniec. Król sam gra na klawicymbale i cytrze, a może i śpiewa, ale tylko na chwałę Bożą… złoży się przy dworze capella taka, jakiej u nas nigdy jeszcze nie bywało.
Rotmistrz wąsem pokręcił.
— Byle tylko było o czem wesołe pieśni nucić — wtrącił.
— A dlaczegoż niema być? — odparł Kaliński — wszystko się składa jak niemożna lepiej. Pokój chwała Bogu… byle tylko kozactwo się ustatkowało, ludzie się garną do dworu!
Kaliński mówił to z tak głębokiem przekonaniem, iż rotmistrz ani się myślał z nim sprzeczać. Dziwiło go tylko, jak z dwu stron widziane położenie zupełnie się różnie wydawało. Kto widział lepiej?
W pierwszych dniach po zebraniu się sejmu burza zapowiedziana podniosła się w istocie o wybór marszałka sejmowego, na którego się zgodzić nie umiano. Namiętności jeszcze niezużyte, w całej sile naprzód się tu z całą gwałtownością wylały.
Zamojski, który to piwo znał tak dobrze jak kardynał Radziwiłł, nierad był temu, iż się zby-