Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 02.djvu/033

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.






II.


Tegoż wieczora zapytał Bajbuza o ks. Skargę, bo w tem największą ufność pokładał.
Ks. Skarga był w Krakowie na dworze i wymową jego zachwycali się tu wszyscy. Widzieć się z nim mógł każdy, chociaż zajętym był bardzo swą polemiką z dyssydentami i innemi pracami, a na świat i między ludzi nie rad wychodził.
— Juścić mnie starego sługę swojego, gdy zapukam do celi, wpuści.
— Nie wątpię — rzekł Kaliński — ale jeżeli przez niego chcecie co u króla sobie wyrobić — jabym raczej radził do Gołyńskiego, spowiednika i doradzcy się zwrócić. Ten tu więcej znaczy niż ks. Skarga, który do świeckich spraw niechętnie się mięsza.
Bajbuza śmiać się na głos zaczął.