Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 01.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szczypiorowi, że kopijników rozpuści, i nazad do Nadstyrza powróci. Tymczasem tylko myśleć o tem jeszcze nie można, bo rana nie pozwalała.
Nie dała też ona Bajbuzie ani się znajdować, ani widzieć zdala nawet obrządów pogrzebowych króla Stefana, na które królowa wdowa zjechała.
Wiedziano na dworze o tem, że młody pan wyjechawszy naprzeciw przybywającej ciotki, pozdrowiwszy ją u bram miasta, już wyprzedzając chciał się puścić z powrotem na zamek, gdy poważna Jagiellonka dbała o swe dostojeństwo, powiedzieć mu poleciła, iż powinien był u jej kolebki jechać, bo to się przynajmniej należało.
Znajdowali to wszyscy słusznem, iż się o swe dostojeństwo upomniała.
Razem z królową, czego się niebardzo spodziewał Bajbuza, przyjechała księżna. Dowiedział się o tem późno i natychmiast Szczypiora posłał z pozdrowieniem do niej, dowiadując się, czyli nie miała co do rozkazania.
Lecz chorąży trafił snadź na uprzedzoną już księżnę, której doniesiono usłużnie, iż Bajbuza był rozmiłowany w Borzkowskiej, która go niemal codzień odwiedzała, i z nią go już żeniono. Przyjęła więc chorążego bardzo zimno, dziękując sąsiadowi za pamięć o niej. Nie wspomniała wcale o tem co tu słyszała, lecz tak się pokazała zmienioną Szczypiorowi, iż był tem smutnie