Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 01.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie pokazywała, bo być piękną, uważała sobie za święty i jedyny obowiązek.
Zalotna do najwyższego stopnia, zręczna, żywa, Ewa Borzkowska słynęła z tego, iż zawracała głowy, ale czy nie chciała, czy nie umiała wyjść za mąż, dość że zaloty zawsze jakoś się dla niej niefortunnie kończyły.
Nie zdawała się sobie tem przykrzeć.
Lat miała dwadzieścia i kilka, a świeżość dziewczęcą i wesołość niczem nigdy niezachmurzoną. Po mężu i po rodzicach dosyć znaczne otrzymawszy mienie, używała go ochoczo, raźno, głośno, nie lubiąc spokoju, a nieustannie nowej szukając rozrywki.
Z dawnych czasów przypominał sobie rotmistrz, iż dosyć mu się przypodobać starała, że go bawiła szczebiotaniem płochem i trzpiotowatością swoją, która jej doskonale przystawała.
Średniego wzrostu, czarnobrewa, czarnooka, biała jak mleko, z rumieńcem lekkim, który moda ówczesna nakazywała sztucznie ożywiać barwiczką, z perłowemi ząbkami, które lubiła pokazywać w uśmiechu, zręczna, smukła… Ewunia stroiła się tak, że jej tego współzawodniczki przebaczyć nie mogły. Miała dar i umiejętność ubierania swej piękności i podnoszenia jej.
Taż sama czasem suknia, zasłonka, klejnoty, coraz inaczej zużytkowane, połączone, nową jej dawały krasę. Mistrzynią w tem była.