Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Z siedmioletniej wojny.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Co waćpani w głowie! — uśmiechnął się Weiss — on ewangelik?... poganin. Wiem to najlepiej. Mają swój osobny kościół w Berlinie, do którego zgromadzają się nocami dla odprawiania swych obrządków. Kozła na ołtarzu czczą ze złoconymi rogami.
— Ale pfe! — zawołała pani Krause — to nie może być.
Wiem najlepiej od duchownych: z Francji przyjażdża ich arcykapłan.
— Otóż za to Pan Bóg karze! za to! — odezwała się pani Krause. — Już były w tym roku znaki. Czy nie pamiętacie, co się u nas działo w styczniu 13 na 14? Sądny dzień! Dachówki leciały jak liście, kominy sypały się, okna wyrywało, koło Wilsdrufskiej mur wywaliło. A w lutym znowu jaka była burza! Czy kiedy co podobnego ludzkie oczy widziały?
— Tę pamiętam, bo w kilka dni potem spaliło w Kaitz jedenaście domów — westchnął Weiss. — Ale do Drezna, niedoczekanie ich, Prusacy nie przyjdą — dodał — mury mocne.
— Kto ich wie, jeśli z kozłem mają do czynienia, a czary na posługi... — I westchnęła Krausowa, dygnęła i poszła.
Około ratusza kilku mieszczan rozglądało się po ulicach.
— Kurjery latają jak oparzone — rzekł jeden.
— Trzech na Pirnajską bramę posłano; sam widziałem odpowiedział drugi.
— Gdzież, mówią, Prusacy? — spytał trzeci.
— Kto to może wiedzieć? Plotą ludzie tak, że człek głowę traci. Gadają jedni, że już w Lipsku, drudzy, że w Meissen, inni, że w Stolpen.
— Nie może to być: wojny, słyszę, nie wypowiedzieli — rzekł jeden polityk.
— A co myślicie? — odezwał się z boku inny — gdyby Saksonję i zajęli, alboby nam było gorzej?
Syknął któryś:
— Bo już chyba nie może być gorzej! — ale drudzy znak dali, aby milczał.
W tem Beguelin się zjawił, znajomy kilku.
— Panie Braun! — rzekł szybko — bierzcie swój ser, na miłość Boga!
— A kto będzie jadł, jeśli wojna przyjdzie?
— O to niema biedy — wtrącił drugi — spytaj lepiej, kto go będzie płacił? Zjeść, zjedzą!
— Panie radco — zapytał zcicha Braun — prawdaż to, że wasi nam Saksonję zajmują?
Beguelin stanął jakby zdziwiony.