Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Waligóra tom II.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

starcy zepsuci likwory i ekstrakta swoje, któremi szatańskich sztuk dokazują...
Mówili tak zwolna, gdy uchyliły się drzwi, i Peregrynus wszedł, przyjaciel a sługa książęcy.
— Jeżelibyście relacyj tej niewiasty wysłuchać chcieli — odezwał się — nim do Trzebnicy odjedzie, możecie teraz ją wezwać, księżna zgadza się na to. Siostra Anna ją tu przywiedzie.
— Po co? — rzekł gwałtownie, ale z pewném poszanowaniem dla Peregryna — Herman. Wszystko tu jak na dłoni, wątpliwości żadnéj.
— Tak — przerwał nakazując mu milczenie Adalbert — dla nas nie ma wątpliwości, ale przesłuchanie współwinnej, czy też ofiary jego lubieżności, zda mi się zgodnem z obyczajem sądowym.
Lepiej nadto, niż za mało... Rozkażcie aby przyszła...
Peregryn dosyć obojętnie skłonił głową.
— Cóż książę? — szepnął sędzia.
— Trudno mi zrozumieć go — cicho odezwał się niemiec. — Zda się chwilami wahać. Rodzony brat nader świątobliwego męża...
— Tysiące mamy przykładów nie tylko braci świątobliwych będących występnemi, lecz dzieci rodziców świętych, kalających się zbrodnią... podchwycił Adalbert.
— Na dworze krakowskim uczyni to niemiłe wrażenie — rzekł Peregryn.