Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Waligóra tom II.djvu/075

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



IV.


Jaszko ranny ochotnik, towarzysz w boju Krzyżaków, choć z placu umknął szczęśliwie, zyskał sobie jednak pewne względy. Znano go tu pod imieniem przybranem Budziwoja, krakowianina... Księżna Agata posyłała się o niego dowiadywać, słano mu baby i leki, Gromaza karmił i zabawiał, nie było mu źle, a czas tu strawiony dozwalał się rozpatrzeć i rozsłuchać. Nie chciał z guzami i sińcami stawić się na dwór Odonicza lub Światopełka, chodził więc obwiązany, stękając — i gdzie mógł ucha nastawiał. A że natura ciągnie wilka do lasa, choć jużby wiek był powinien krewkość uśmierzyć, jak tylko cokolwiek wydobrzał, znalazł drogę ku teremom księżnej, gdzie piękne go wabiły rusinki.
Wprawdzie dwór ten żeński był surowo trzymany w odrębnym budynku, do którego przystępu