pomniał sobie, co robił dziś rano... W sądzie odbierzecie wasze pieniądze... ta i bywajcie zdrowi.
To tak! mospaneńku! to tak!
Tak, panie ekonomie... rachmistrz was obrachuje z gromadą... bo to tam dużo się motków naprzędło przez zimowe wieczory i płócien natkało... A teraz! panowie gromada... niech żyje stary pan!
Niech żyje stary pan!!
Dzieci! słówko! Ofiarę waszą przyjmuję, ale grunta, na których siedzicie, od dziś dnia wasze... nie ma i nie będzie z nich pańszczyzny... Oceniemy je i porachujemy się po bożemu... Zostanie mi kawałek ziemi jeszcze, na któréj za miły grosz po staréj przyjaźni pomożecie mi gospodarzyć... Jesteśmy od dziś dnia sąsiedzi! nie ma pana i poddanych... ale opieka zostaje i serdeczny związek na zawsze!!!
Ej! a czyż to może być! — Niech żyje stary pan!