Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stare dzieje.pdf/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

słuchasz i dozwalasz na to nieposzanowanie od samego Boga ustanowionéj władzy! Jadę na skargę do sądu, do urzędu, do prawa! zobaczemy! Winni chłopi, winien hrabia, hrabianka... pan Czarnkowski... ktokolwiek tu był, patrzał, słuchał i nie stanął przy mnie, mospaneńku! Zobaczemy! zobaczemy!

PROKOP.

Jaki zły, bestja... aż mu się ślepia świecą.

HRABIA.

Mospanie Jaczeńko, zdaje mi się, że ja to waści najlepiéj wytłómaczę... Poczciwi ci ludzie przywiązani do nas, ratują mnie w nieszczęściu ubogim groszem, złożyli co potrzeba, aby mnie z waszéj niewoli wykupić.

BARTŁOMIEJ.

Ci hołysze! te bosonogi mospaneńku! Co? chyba kradzione pieniądze....

PROKOP.

Pewnie o swoich mówicie, panie ekonomie... ej! ej! gromada wielki człowiek! Po staréj znajomości, radzimy, nie gadaćby wam tu długo, a co żywo się z synkiem wynosić, żeby Iwaś nie przy-