Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stare dzieje.pdf/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dynie przez dylikatność podaję taki sposób, żeby był i wilk syty i koza cała.

HRABIA.

Wilk syty w istocie, ale kozę zjadł dawno... niema co mówić, środek znalazłeś doskonały.

BARTŁOMIEJ.

Nie chwaląc się, mospaneńku, projekt mojéj własnéj głowy... choć nieboszczka zawsze mi mówiła żem głupi!

HRABIA.

Świeć panie nad jéj duszą, podobno miała zupełną słuszność, mój Jaczeńko, zawszem i ja tak myślał, choć nie wyobrażałem sobie, żebyś do tego stopnia oszalał. Proszę cię, mimo że cierpliwy jestem, nie próbujże mi tego drugi raz powtarzać...

BARTŁOMIEJ.

Słucham, jaśnie panie, (na stronie) Czego ja mam słuchać? (głośno) to jest... z pozwoleniem hrabiego... przecież... dla pańskiego dobra, którego chleb jadłem... ja radzę! Hrabianka nie od tego, to wiém!

HRABIA.

Oszalał!

BARTŁOMIEJ.

Na co mam bałamucić, co prawda to prawda,