Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

aby dla was i z wami wino lub miód pił, bo tego nie uczyni, i jabłek mu na stole nie stawcie...
Po chwili Jagiełło powstał z ławy i zwrócił się ku księciu Mazowieckiemu, patrząc na niego z życzliwością wielką, ujął za ręką Semka i poprowadził do otwartej obok komory.
— Będziesz mi bratem — rzekł żywo a krótko, jak był zwykł — ale stójże wiernie przy mnie... Olga na ciebie czeka — dziewka młoda i krasawica!
Rozśmiał się i w twarz go pocałował.
— Dam wam wiano dobre... ziemi szmat — mówił ciągle się śmiejąc — a gdy mi się znuży na dworze w Krakowie, przyjadę na łowy... Olga mi zwarzyć każe litewską strawę, i u was będę mógł chodzić w kożuchu...
Semko trochę zmieszany z początku, uczuł się wreszcie dobrocią tą ujętym.
— Możecie mi zaufać — rzekł — będę wam bratem i sługą wiernym...
Jagiełło obejrzał się za siebie trochę trwożnie i westchnął.
— Kto wie, komu tu z tych pięknych panów wierzyć można? Mówią tak gładko, kłaniają się tak nizko... ja się ich lękam trochę.
Semku mój, my musiemy iść dłoń w dłoni, pamiętaj...