Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W wolnej chwili wolano trefny żart, opowiadanie dowcipne, nad pieśń latającą w obłokach.
Mówiono też sobie, że królowa swego ulubionego Wilhelma, rozstawszy się z nim zapomni, a małżonka ukocha i będzie z nim szczęśliwą. Jej wiek nie pozwalał dziecinnego przywiązania brać tak poważnie, aby dla niego kraj poświęcić.
Z dniem każdym połączenie Litwy z Polską wydawało się potężniejszą dźwignią przyszłości.
Wszystko musiało przed niem ustąpić.
Gniewosz ile razy próbował zjednać kogo dla królowej, znajdował prawie zawsze litość dla niej, lecz najgorętszą przytem żądzę — przyjęcia ofiar Jagiełły.
Sprawa jego nie potrzebowała rzeczników, sama mówiła za sobą.
Jedynym środkiem niedopuszczenia Jagiełły, było połączenie pospieszne z Wilhelmem, na mocy owego ślubu w dzieciństwie. Na nie rachowała Jadwiga, a Wilhelm, oczekiwany ciągle, nie przybywał. Przychodziły dni zwątpienia, w których Jadwiga sądząc się opuszoną, płakała...
Nie przypuszczała, aby ją cokolwiek bądź zmusić mogło do oddania ręki Litwinowi; a to, co jej o nim opowiadano, ciągle zwiększało jeszcze odrazę i wstręt nieprzełamany. Z miasta przynoszono opowiadania, jakoby zaczerpnięte od litewskich posłów dworu, wystawujące Jagiełłę jako potwornego człowieka, dzikiego, lubującego się