Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do kogoś z zachodu przybywającego, niż do gościa z Litwy.
Algimunt i Bajorasowie, przyodziani też byli tak, iż nie razili niczem dzikiem... Nie różnili się oni strojem od znanych tu Rusinów, a futra, pokrycia ich, suknie, rzędy na koniach, aż do zbytku były bogate, i wspaniałe. Złoto kapało z pokryć koni, i świeciło na rzędach...
Służba na wpół z ruska odziana, w części tylko zdradzała czapkami, pasami, krojem kożuchów i uzbrojeniem pochodzenie swoje.
Poselstwo wjeżdżające, któremu za tłumacza i pośrednika Hawnul służył, stawiło się nadzwyczaj okazale i świetnie...
Kraków, który się wysypał w ulice dla widzenia go, cały był pod wrażeniem jakiejś potęgi, której piętno mieli na sobie ci ludzie. Uderzało wszystkich umyślnie na jaw wydobyte bogactwo, zbytek, nieco jaskrawy, trochę dziwaczny, lecz niewątpliwy... Wschodnie jedwabie, szkarłaty, kobierce, szyte opony ciężkie, wspaniałe i kosztowne futra sobole, kunie, rysie, gronostajowe, króla godne były...
Więcej dzikości a mniej okazałości spodziewano się po nich. Zdumiał też panów Borys swą europejską ogładą i Hawnul niemiec, oswojeniem z obyczajami zachodniemi.
Jeden Skirgiełło wśród nich najmniej mógł pociągać ku sobie.