Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jeśli w istocie mają przywiązanie do mnie, mogliżby chcieć widzieć mnie nieszczęśliwą i wiarołomną.
Biskup pomyślał trochę.
— Wiarołomną, nie — rzekł. — Ten ślub w dzieciństwie zawarty, nie był właściwie ślubem... Kościół...
Jadwiga powstała żywo z siedzenia.
— Ojcze mój! — zawołała rumieniąc się — ślub dla innych mógł być nieważnym, ale jam sercem przysięgła...
— Uspokój się, uspokój! — odezwał ks. Radlica widząc ją zburzoną. — Ja nie wiem nic... ja tu nie mam wpływu, niestety! Ubolewać mogę, radzić, ale pomódz...
Biedny mały biskup ręce rozłożył...
— Nie mam tu siły ani wpływu — rzekł — trzeba mówić z innemi.
— Z kim? — spytała królowa siadając.
Radlica potrzebował znów chwili namysłu, nim odpowiedział.
— Z kim? zaprawdę, zaprawdę. Oni wszyscy kochają swą panią i życzą jej dobrze lecz... kraj i Polska...
Spuścił głowę.
— Jaśko z Tęczyna poważnym jest mężem... Jan Tarnowa. Sędziwój z Szubina.
Przez chwile milczała królowa, i brwi jej się zbiegły, czoło białe zmarszczyło.