Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

woli panów Rady. Ci się jej zdawali tak dobrzy, przywiązani, wylani, iż myślała — niemogli odebrać jej tego, bez czegoby żyć nie potrafiła.
Komuś zwierzyć się musiała? Biskup Radlica jako dawny i poufalej znajomy, zdawał się najbliższym. Czekała, aby byli sami.
Codzień zrana, ktoś ze dworu potrzebował jego rady lekarskiej, której zacny Pasterz nie odmawiał. Ze swej katedry przychodził pieszo na zamek, wstępując do komnat królowej i jej służby.
Hilda szczególniej nieustannie się na jakieś dolegliwości skarżyła, a najmniejsze cierpienie ją przerażało.
Raz Radlica znalazł się u królowej, gdy świeżo z kościoła powróciła. Służebne przyniosły mu polewką, a młoda pani siadła przy nim uśmiechając się.
— Mój ojcze — rzekła cicho — mój ojcze, miałabym prośbę do was...
Biskup z głosu drżącego, z nieśmiałości, z którą wyrazy te wymawiała, mógł wnieść, iż szło w istocie o coś nadzwyczaj ważnego...
— Rozkazujcie! — rzekł żywo.
— Nie znam dobrze położenia mego — mówiła Jadwiga nieśmiało i wahając się, a głos jej coraz cichszym się stawał. — Wiecie, że w dzieciństwie byłam przyrzeczoną i zaślubioną księciu Wilhelmowi. Niedawno jeszcze, na nowo umowa ta