Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/056

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

strzegające i chorobliwie z niej wyciągające wnioski, po powrocie z ostatniej wycieczki zobaczyło, że książe na palcu pierścienia księżnej Juljanny nie miał... Obudziło to w niej domysły.
Jednego dnia spytała księcia, co się z nim stało. Semko spojrzał bystro na nią, i obojętnie odparł, że go zgubił na łowach.
Ulina potrząsła główką; z twarzy mu czytała, że kłamał. Milcząca a smutna, szpiegowała teraz każdy krok jego.
W końcu września zaczęto robić przygotowania do jakiejś podróży, w której i Bartosz księciu miał towarzyszyć.
Przenikliwe dziewczę domyśliło się jej celu. Jednego wieczora, śmiało mu patrząc w oczy, odezwała się z przekąsem.
— Chce ci się więc bardzo, zobaczyć piękną królowę?
Semko spojrzał na nią ruszając ramionami.
— A gdyby tak było? — spytał.
— Jużbym się nie dziwowała — rzekła Ulina. — Starałeś się o koronę, za którą zapłaciłeś drogo, choć ci jej nie dali, tylko na dzień, możesz się starać i o królowę, której i na godzinę ci nie dadzą!! Źle ci było w spokojnym domu z nami...
Semko słuchając marszczył się.
— Wy baby więcej od nas rozumu macie, wasby słuchać potrzeba! — odezwał się szyder-