Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Semko — należy wam spoczynek, a tu będziecie bezpieczni.
Zwrócił wnet nie czekając odpowiedzi nawet, i począł badać co słyszał o przybyciu Jadwigi, czy ono pewnem było, i na kiedy je obiecywano.
Odolanowski pan wpadł na myśl, że książe może rachować na przypodobanie się młodej pani, i nie przyznając do posądzenia, dodał zaraz.
— Powiadają, że królewna czy królowa, bo nie wiem jak ją zwać mam, wielce jest rozmiłowaną w swym narzeczonym Wilhelmie rakuzkim, z którym się od dziecka wychowywała.
Są co upewniają, że chociaż kłamliwa królowa Elżbieta, zezwoliła na to, aby związek był rozerwany, napewno on przyjdzie do skutku.
— A jakżeby Polacy tym królem mieli się zaspokoić, gdy on u nich mieszkać i panować nie może? — zapytał Semko.
Zapytanie to utwierdziło jeszcze Bartosza w powziętej myśli. Nie miał on nic przeciwko niej, ale znając usposobienie panów krakowskich, nie wierzył, aby ona mogła najmniejsze mieć prawdopodobieństwo ziszczenia.
Zamilkł więc, a Semko tylko nawiasem rzucił życzenie, iżby choć potajemnie rad być świadkiem przyjazdu młodej królowej.
— Potajemnie? — podchwycił Bartosz — trudnem będzie, boć nadto ludzi zna miłość waszą, i zbyt wiele oczów na każdy krok jej pa-