Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/039

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stował Ostrów, bo tu pożywienia on nie znajdował, czasem tylko stada łosiów i kóz, gdy strumienie powysychały, przychodziły się w nich orzeźwiać.
Ludzie rzadko się tu zabłąkiwali...
Ostrów położony był dość odlegle od gościńców i rzek większych, osad w okolicy nie było...
W końcu Sierpnia, na dzień naznaczony, Semko, który niecierpliwie czekał na to, gubiąc się w domysłach najrozmaitszych; znalazł się wieczorną porą na Murawim Ostrowiu. Towarzyszył mu, jak przyrzekł brat Antonjusz, a oprócz niego służby kilkoro, która namiot i zapasy wiozła podróżne.
Nie zastali nikogo. Semko sam wybrawszy miejsce, wśród najstarszych drzew, nie daleko rzeczki, gdzie pasza dla koni była dobra, namiot duży rozpostrzeć kazał i szałasy sposobić...
Ludzie nawykli czasu łowów do podobnych noclegów, szybko i umiejętnie wzięli się do roboty... Rozpalono zaraz ognisko, wyszukawszy suche gałęzie sosnowe i płomień syknął wesoło. Latem czy zimą, ogień na popasie i noclegu musiał się palić. Wstrzymywano się tylko od nakładania go, gdy mógł zdradzić przed nieprzyjacielem.
W lecie panowała cisza, tej porze roku wła-