Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/098

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Doszło i to uszu jego. W ciągłej trzymany obawie zmian i przewrotów. Semko zaczynał wątpić o swej przyszłości, nie dawał tego znać po sobie, chcąc wytrwać do końca, lecz w duszy słuszność przyznawał Januszowi. Cofnąć się teraz nie było można.
Semko jeszcze błądził ze swym oddziałem, uwodzony nadziejami coraz nowemi, gdy mu przyniesiono oznajmienie, że królowa dla uspokojenia kraju i położenia końca wojnie braterskiej, wyprawiła pośredników do Poznania i Kalisza, wojewodę krakowskiego i kaliskiego z Mikołajem Bogoryą i innemi.
Było to dla niego znakiem, iż nie mógł się już spodziewać czynnie wystąpić, i że miecza z pochew nie dobywszy, musiał powrócić do Płocka.
Milczący, zamknięty w sobie, nakazał odwrót, ale z goryczą w sercu i żalem przeciwko tym, którzy go w pole wywiedli.
Słyszał wprawdzie dokoła siebie, że teraz dopiero droga do tronu otwartą jest i nikogo innego na nim mieć nie chcą, prócz Piasta, prócz niego, ale od Krakowa milczano.
Pierwsza wyprawa młodzieńcza, na którą szedł pełen zapału, zawiodła go boleśnie. Nie był zwyciężonym, lecz został bezczynnym, co stanowiło także klęskę.
Z brwiami namarszczonemi, co według Sochy bardzo go do ojca czyniło podobnym, Semko je-